Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Sport

2011.07.11 g. 21:58

Wykład dr. Roberta Gawkowskiego "Pionierzy Warszawskiego Sportu"

Pierwsze z cyklu trzech spotkań ze znakomitym historykiem sportowym

W niedzielę wieczorem w kawiarni Tarabuk na Browarnej w ramach akcji Klub Sportów Miejskich Skarpa wysłuchaliśmy interesującego wykładu o początkach stołecznego sportu.

W ostatnich kilku latach obserwujemy w Warszawie nagły wzrost popularności masowych biegów długodystansowych. Pierwszy z nich z dość krótką, bo zaledwie pięcioletnią tradycją, odbył się w 1921 roku na trasie Zamek Królewski-  Belweder. Liczył on około 5 km. Był otwarty. Każdy  mógł wystartować. Tak samo jak i dziś, z samego przodu startowała elita. Jednak by wszyscy mieli  równe szansę, organizatorzy poszli na rękę pewnemu  niepełnosprawnemu sportowcowi, reprezentującemu barwy Polskiego Klubu Głuchoniemych.

 

 W tamtych czasach jakakolwiek oznaka sportowej aktywności poza przeznaczonymi do tego terenami, była odbierana wręcz jak sensacja. Młodzi ludzie uganiający się po ulicy, byli traktowani przez władzę jako potencjalni przestępcy, którzy szukają niezdrowych emocji. Jedną z ważniejszych postaci tego biegu był wysoki rangą naczelnik policji, Sociński. Nakazał on swoim podwładnym, by pod żadnym pozorem nie przyszło im do głowy aresztować startujących, jak miało to miejsce nie raz w przeszłości.

 

 Jednym z lepszych biegaczy był wtedy znany późniejszy podróżnik, Czesław Centkiewicz. Członek   Varsovii, blisko związanej  z Narodową Demokracją. Na skutek polityki nowej władzy w późniejszych latach, fakt ten musiał ukrywać.

 

 Wielu emocji warszawiakom przysporzyła w 1928 r. urodziwa młodziutka Halina Konopacka. Wywalczyła wówczas pierwsze złoto dla Warszawy w Amsterdamie. Depeszę z gratulacjami wysłał sam prezydent Mościcki. Prasa niezależnie od przekonań politycznych rozpisywała się nad tym wydarzeniem, dając je jako news dnia. Otrzymała ona także drugi nieformalny medal, dla Miss Olimpiady. Niestety nie przyszło jej świętować swojego wielkiego wyczynu w obecności tłumu rodaków, którzy wtedy nie byli tak zorganizowani jak dziś. Jednym z nielicznych obecnych w Holandii Polaków był oficer Kazimierz Grabisz, śpiewający Mazurka Dąbrowskiego. Także i za granicą jakieś większe formy dopingu nie były jeszcze normą. Stąd miejscowa publiczność z wielkim zdziwieniem obserwowała jego zachowanie.

 

Klub Sportów Miejskich Skarpa

 

 

Popularnością cieszyły się także wyścigi rowerowe, rozgrywane na terenach legendarnych już Dynasów. Na nich spotykała cała ówczesna elita, ze srebrnymi medalistami Igrzysk Olimpijskich z 1924 roku w Los Angeles, Józefem Lange i Franciszkiem Szymczykiem. Jako, że sport zawodowy wtedy prawie raczkował, zupełnie przypadkowo został on sekundantem bokserskim, gdyż troszkę znał się na tym. Nie wykonywał tego oczywiście profesjonalnie, a jedynie na podstawie prostych komend by bić mocniej, i uważać na przeciwnika.

 

 Nasi pięściarze w starciu z innymi zagranicznymi rywalami dostawali regularny łomot, praktycznie już w pierwszych rundach. Nie mając w ogóle większego pojęcia, nie mówiąc już o technice, czy też taktyce. Pojęcia sekundanta w polskich realiach jak i innych sportowych tajnikach, było wtedy w Polsce zupełną abstrakcją. Walki odbywały się przeważnie w kinach.

 

 Także i pływanie zbyt poważnie nie wyglądało. Pierwsze wręcz prymitywne zawody odbyły się w 1921 r. nad Wisłą. Na zasadzie; - każdy płynie jak potrafi. Do wody wskakiwali wszyscy chętni zgromadzeni. Tak o to zaczęła się stołeczna pływacka rywalizacja. Prasa też nie miała więcej sie nie orientowała, jak należy  relacjonować taką imprezę. Uśmiech dziś wzbudzają ówczesne notatki, iż zawodnik dystans pokonywał „po kraulowemu, żabkowemu” bądź „kozacku”. W takich oto słowach opisano zwycięzcę.

 

 Również  komicznie wyglądały przeprowadzane testy karty pływackiej, odbywające się na ... sali gimnastycznej... Czysta teoria prezentowana kursantom, w postaci prostych komend, jak należy układać i ruszać kończynami. Zajęcia  przeprowadzał w 1932 KS Grochów, przemianowany później w Gwardię. Spotkanie  odbywały się w asyście audycji radiowej, z czego przeprowadzono krótką relację z cyklu „Uczymy się pływać”. Do dzisiaj nie ma potwierdzenia źródłowego, czy  właśnie w ten sposób „zdobywało” się kartę, czy też rzeczywiście odbywało się to w normalny sposób. Do 1937 r. Warszawa posiadała siedem krytych baseników, o „oszałamiającej” szerokości sześciu metrów....

 

 Problemy z pływaniem tyczyły się także z piłką wodną, o której ktokolwiek ma małe pojęcie, że taka dyscyplina funkcjonowała w naszym mieście. Grało w nią 8 drużyn m.in z  żydowską Ascolią, będąca  zdyskwalifikowaną przez sędziów. Zauważali u jej rosłych zawodników, zupełny brak umiejętności pływackich, co groziło utonięciem.

 

 Obecnie stolica poza występującym na zapleczu Polskiej Ligi Hokejowej UMKS Mazowsze Warszawa będącej  sekcją dawnej CWKS Legii, zupełnie po za innymi juniorskimi drużynami nie posiada jakiejkolwiek seniorskiej  drużyny. Kilka lat temu w drobnymi sukcesami w najwyższej klasie rozgrywkowej występował SMS Warszawa, lecz po przejęciu go przez Legię i,  narastających długach, upadł.

 

 Zupełnie inaczej było w latach dwudziestych. Elitę stanowiły niegdyś sztandarowe warszawskie kluby; - AZS, Legia, Polonia oraz Warszawskie Towarzystwo Łyżwiarskie. Były założycielami  Polskiego Związku  Hokeja na Lodzie. W 1930 liczba ta została podwojona. 12 zespołów zostało podzielonych na trzy Klasy A,B, C, co było istnym krajowej rekordem.

 

 Niewątpliwie sporą popularnością cieszyła się także piłka nożna. Na jej mecze chodziło po kilka tysięcy fanów. Na największe wsparcie mogła liczyć zawsze Polonia. Zwolennicy futbolu jak i dziś nie należeli do grzecznych chłopców. Nie raz przy okazji meczów dochodziło do bójek z lejącą się krwią. Były to raczej spontaniczne reakcje, niż zorganizowane awantury jak ma to miejsce od pewnego czasu. Ewenementem było jedno z mazowieckich regionalnych spotkań, gdzie musiało interweniować wojsko, używając szabli, rozdzielając zwaśnione strony.

 

 Wszystko kręciło się wokół polityki. Zawodnicy i kibice byli zwolennikami poszczególnych partii. Najbardziej jaskrawymi przykładami były socjalistyczne Skra, Marymont i Drukarz.  Sportowcy zwracali się do siebie per towarzyszu. Nie tylko podczas prywatnych rozmów, ale także treningów i zawodów.

 

 W niedługim czasie będziemy mogli podziwiać podobno najnowocześniejszy stadion na Pradze, które będzie już Narodowym, zastępując stary wysłużony X -Lecia. Myśl o budowie kompleksu sportowego po prawobrzeżnej części miasta jak się wielu wydaje nie nastała wcale latach 50, a już trzy dekady wcześniej. Pierwszym małym praskim  obiekcikiem była strzelnica żydowskiego Makabi, gdzie za kwotę 40 gr. mieszkańcy mogli nauczyć się strzelać np. z łuku. Pierwszym stadionem z prawdziwego zdarzenia nie licząc kameralnej Polonii z 1928 r. , był powstały dwa lata później na Łazienkowskiej obiekt Wojska Polskiego, użytkowany przez Legie. To na nim tuż przed wybuchem II wojny ograliśmy praktycznie niepokonanych Węgrów, i to aż 4:2. Nasi bratankowie byli aktualnymi wicemistrzami świata, więc sukces był po stokroć wielki.

 

 Odbywały się także liczne zawody lekkoatletyczne, z udziałem samego Janusza Kusocińskiego oraz słynnego Emila Zatopka. „Kusy” nie raz wygrywał z wielkim biegaczem, dając wiele radości, szczególnie kibicom swojej Warszawianki.

 

Ona jako jedyna nie spadła nigdy z ligi piłkarskiej, co zdarzało się i Legii i Polonii. „Czarne Koszule”  miały zwykle za sobą najwięcej publiczności, ale to właśnie Warszawianka przysparzała  wielkie emocje. Praktycznie z każdym sezonem była na szarym końcu tabeli, ale ostatecznie udawało się jej utrzymać w elicie. Następowało to głownie  w ostatnich trzech kolejkach, gdy nóż na gardle był co raz ostrzejszy. Tak było np z wielką niegdyś Garbarnią Kraków. Wiwatujący kibice, opętani szałem radości wpadli po meczu z krakowianami na boisku, podrzucając w geście triumfu, swych bohaterów.

 

 W 1934 nastąpił regres stołecznych klubów piłkarskich, na skutek reorganizacji ligi. Wówczas dyscyplina straciła trochę na popularności. 

 

Następne spotkanie w ramach Klubu Sportów Miejskich Skarpa odbędzie się w najbliższą niedzielę, 17 lipca o godz. 19 w tym samym miejscu. Tematem będzie „Sport Żydowski”.  



Opublikowal: Michał Kamiński
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy